Pisząc najlepsi ronda oczywiście mam na myśli obecną klasyfikację. Tak, więc SylwuS z Topolem dotarli na miejsce startu około 45 minut przed startem. Po dokonaniu zgłoszenia do kategorii "0" zawodnicy odebrali numery startowe i udali się da auta. Następnie po złożeniu sprzętu i przebraniu się Paweł i Sylwek udali się na krótką rozgrzewkę. Po chwili zawodnicy stali już na starcie w towarzystwie około 40 zawodników z kategorii "0" i "1". W śród zawodników kategorii "1" można było znaleźć takie znakomitości jak obecnego jeszcze mistrza świata masters ze startu wspólnego i świeżo upieczonego wicemistrza Polski w jeździe parami na czas, czyli Roberta Płotkowiaka - Płotek. Następnie sędzia dał sygnałdo startu na trasę liczącą 85 km. (4 rundy) obfitującej w liczne wzniesienia zjazdy i ostre zakręty, oraz miejscami dziurawą nawierzchnię drogi . Na samym początku wyścigu od stawki odłączył się zawodnik z Giżycka startujący w kategorii "1", który przy biernej postawie peletonu uzyskał około 300 metrów przewagi. Na pierwszej rundzie peleton jechał raczej spokojnie i jadący samotnie Artur Korc uzyskiwał coraz większą przewagę. Z grupy co i raz były próby odskoków ale wszystkie akcje były szybko "kasowane" Na drugiej rundzie bardzo aktywnie zaczął jechać Paweł Topolski, który "zabrał" się w kilkuosobowy odjazd. Tak powstałą grupa pościgowa, która uzyskała około 200 metrów przewagi nad mocno rozciągniętym peletonem. Ta akcja została zakończona przed końcem drugiego okrążenia, kiedy to Robert Płotkowiak wyjechał na czoło peletonu i dogonił uciekinierów. Dalej grupa przejechał linie mety. W tym momencie harcownik z Giżycka miał już około 1 minutę i 30 sekund przewagi nad peletonem. Na trzeciej rundzie w kolejny raz w akcję zaczepną włączył się Topol, który w towarzystwie jeszcze jednego zawodnika uzyskał około 100 metrów przewagi nad grupą. Ich akcja niebawem się zakończyła w momencie, gdy kolejny raz na czoło peletonu wyjechał Płotek i "skasował" uciekinierów. Dalej w peletonie nie było spokoju, ale nikomu nie udało się odjechać na więcej niż kilkadziesiąt metrów. Gdy zawodnicy wjechali na czwartą rundę Samotnie jadący Artur Korc miał już około 2 minuty przewagi nad zasadniczą grupą. Peleton jechał spokojniej i wszyscy zaczęli się na siebie oglądać. Był to znak, że meta już blisko i nikt nie chce marnować siły. Jeszcze na około 10 km do kreski od stawki odjechał Sylwester Matusia w towarzystwie jeszcze jednego zawodnika z kategorii "0" ale ich akcja została skasowana przez niezmordowanego Roberta Płotkowiaka. Dalej do samej mety peleton jechał w tempie około 35 km/h. Rozpoczęło się wzajemne "czarowanie". Na około 2 km. przed kreską jeszcze jedną próbę samotnego odjazdu od stawki podją Paweł Topolski, który jednak został szybko dogoniony przez grupę. Wobec takiego obrotu sprawy SylwuS ustalił z Topolem, że ten rozprowadzi go na finisz. Droga do mety była to około kilometrowa szeroka prosta. Na około 400 metrów do kreski Sylwek krzyknął do Pawła aby ten już jechał na metę. Dalej Topol tak szybko przyspieszył, że na 150 metrów do mety razem z jadącym za nim SylwuSem uzyskali oni 50 metrów przewagi nad grupą. Na metę w/w dwójka wjechała obok siebie celebrując udaną akcję. W ten sposób dwóch najlepszych ronda stało się dwoma najlepszymi w Pobiedziskach w kategorii "0". Wyrazy uznania należą się Arturowi Korcowi jeżdżącemu w klubie z Giżycka, który po przeszło 75 kilometrowej samotnej ucieczce jako pierwszy dojechał do mety i tym samym wygrał kategorię "1".
A oto fotka z wręczania nagród