Na rondzie zebrało się około 15 osób. Wyjechaliśmy na ul. Jagiellońską i na czele stawki tempo zgodnie dyktowali Trochan i Czarek Karpiński, który po zimowej przerwie wreszcie pojawił się na rondzie. Tempo było spokojne z lekkim sprzyjającym wiatrem, jechała zgodnie cała grupa. Jeszcze przed Jabłonną napotkaliśmy Komendanta (Grzegorz Komendowski - trener z Nowego Dworu Mazowieckiego) wraz z grupka 6 młodych adeptów, co zwiastowało żywsze tempo jazdy. Za Jabłonną niespodzianka - grupa skręciła w prawo na Chotomów czyli w planie było Dębe. Przez dłuższy okres czasu nic się nie działo, wszyscy jechali zgodnie w tempie około 30 km/h aż do zapory. Na podjeździe pod górską premię, którą wygrał Czarek tempo wzrosło, ale nie na tyle aby rozerwać grupę. Zaraz za premią pierwsza niespodzianka - zamiast starego wysłużonego skrzyżowania, pojawiło się nowe piękne rondko, na którym cała grupa skręciła w lewo na Pomiechówek. Zaraz po skręcie tempo wzrosło do około 42 km\h, co w połączeniu z boczny wiatrem od prawej strony, powodowało, że tworzył się rant. Na czele stawki tempo nadawali młodzi od Komendanta, świetnie dziś dysponowany Trochan (na letnim rowerze) oraz Czarek. Do pomocy włączali się też Bob z Bieleckim. Na jakieś 3 km. przed lotna premią zaatakował jeden młody od Komendanta, ale zaraz poszła kontr-akcja ze strony jego klubowych kolegów i Bieleckiego. Na około 1 km. przed premią zaatakował Paweł (orlik z Nowego Dworu Mazowieckiego), do którego na koło zaraz wskoczył Sylwek. 500 m. przed "domniemaną" premią lotną druga niespodzianka tego dnia - tablica z napisem "Pomiechówek" została przeniesiona o 0.5 km. bliżej, co spowodowało, że wszyscy się pogubili i nie wiedzieli, czy już jest po premii, czy jeszcze nie . Na wirtualnym lotnym finiszu, do miejsca gdzie kiedyś stała tablica "Pomiechówek", najlepszy okazał się w/w Paweł, a drugi na swoim rowerze MTB finiszował Sylwek. Zaraz po zjeździe z góry do Pomiechówka zaatakował - poprawił Trochan z Jurkiem Gajewskim na kole. Uzyskali jakieś 100 m. przewagi. W pogoń ruszyli Bob z Sylwkiem na kole oraz za nimi jeszcze kilku zawodników. Ta zdecydowana akcja podzieliła coraz mniej liczną grupkę na dwie części, w pierwszej znaleźli się Trochan, Gajewski, Sylwek, Bob, Bielecki i jeszcze dwóch czy trzech zawodników. Po pierwszym przejeździe kolejowym zaatakował Trochan uzyskując około 100 m. przewagi. W tym momencie Sylwek zaproponował, aby go trochę posmażyć, co przyniosło skutek - odechciało mu się skakania. Po skręcie w lewo do Modlina tempo utrzymywało się na poziomie 35 km\h. Dokładnie na skrzyżowaniu i skręcie w lewo na Nowy Dwór Mazowiecki pierwsza grupka została doścignięta (podobno za sprawa Ceranka, który zmobilizował młodych od Komendanta do skutecznej pogoni). Od tego miejsca tempo było umiarkowane około 30 - 35 km\h. a grupka liczyła 10 osób z czego 3 od Komendanta. Jeszcze przed światłami w Czosnowie ekipa Komendanta zawróciła do domu, a starzy bywalcy ronda w składzie: Sylwek, Ceranek, Bob, Maciek, Trochan, Czarek i tu uwaga 67 letni Chojnacki, który nie dał się odczepić, pomimo licznych skoków i dużego dystansu. I tak sielankowo rondo w siedmioosobowym składzie i tempie około 30 km\h dotarło do podjazdu na finisz. Na czele jechał Czarek, za nim kolejne dwie osoby, w następnej parze Sylwek i Maciek, a za nimi czaili się Bob i Ceranek (Trochan pojechał w Łomiankach do domu ...). Nagle kolejne zaskoczenie do przodu z zaskoczenia wyskakuje nie kto inny jak w/w Chojnacki z Cerankiem na kole (podobno Chojnacki zaproponował Jurkowi, że go rozprowadzi!). Do kreski zostało już niewiele ok. 100 m. gdy w pogoń rzucił się Sylwek, a za nim Bielecki i Bob. Zwycięzcą z pomocą "niewidzialnej ręki" okazał się :
Jerzy Ceranka
Tuż za nim finiszował Sylwek, następnie linie mety przeciął Bielecki i za nim Bob.